USA prowadzi dochodzenie w sprawie działań Amerykanów współpracujących z rosyjskimi propagandystami - NYT.

USA rozpoczęła dochodzenie w sprawie Amerykanów współpracujących z rosyjskimi propagandystami

Departament Sprawiedliwości USA rozpoczął śledztwo w sprawie Amerykanów, którzy współpracują z rosyjskimi propagandystami telewizyjnymi. Jest to sygnał potencjalnych działań Waszyngtonu w walce z operacjami Kremla przed listopadowymi wyborami prezydenckimi - informuje The New York Times powołując się na amerykańskich urzędników.

W sierpniu agenci FBI przeprowadzili przeszukania w domach Scotta Rittera, byłego inspektora ds. broni ONZ i krytyka amerykańskiej polityki zagranicznej, oraz Dmitry'a Saims, doradcy byłego prezydenta Donalda Trumpa. Obydwaj są częstymi gośćmi rosyjskich mediów państwowych. Rittera zabrano telefony komórkowe, komputery i dyski twarde, jednak zarzuty nie zostały postawione ani jemu, ani Saimsu. Spodziewane są kolejne przeszukania i potencjalne postawienie zarzutów - piszą dziennikarze.

"To kompletny atak na Konstytucję Stanów Zjednoczonych" - powiedział Ritter.

NYT informuje, że śledztwo prowadzone jest po wnioskach amerykańskiej wywiadu o tym, że rosyjskie państwowe agencje informacyjne, w tym Russia Today, w współpracy z służbami specjalnymi dążą do wywierania wpływu na wybory na całym świecie, w tym w USA. Według informacji z Waszyngtonu Rosjanie po raz trzeci wspierali Trumpa, tworząc online wydawnictwa i fałszywe filmy, aby kompromitować prezydenta Joe Bidena i wiceprezydent Kamalę Harris.

Zauważa się, że śledztwo jest politycznie skomplikowane i wywołuje podobne debaty do tych, które toczyły się w USA w kontekście wpływu Rosji na wybory prezydenckie w 2016 roku. Ścigając działania Amerykanów współpracujących z rosyjskimi mediami, nawet państwowymi, organy ścigania mogą stanąć w obliczu obrony praw do wolności słowa.

Źródło: ZN.UA